To pyszne i ciepłe bułeczki z chrupiącą skórką i miękkim środkiem. Dawniej pieczone przez gospodynie na blasze domowej kuchni, a dzisiaj na coraz częściej na patelni z teflonu lub żeliwa. Mimo to smak i zapach jest ten sam. Proziaki od lat są typowym elementem bieszczadzkiej kuchni. Ich nazwa jest różna i zależ od regionu. Można spotkać określenia takie jak: prozioki, prosioki, prołozioki, prouzioki. Inne ciekawe nazewnictwo, to łosuchy, placki na sodzie czy też sodziaki. Nazwa dotyczy jednego ze składników, czyli sody. Na tym obszarze była określana kiedyś prozą, stąd i nazwa.
Proziak pojawił się w ubogich bieszczadzkich chałupach, gdy brakowało chleba. Gospodynie chwaliły tą małą bułkę, gdyż była prosta w przygotowaniu, a jako dobra w smaku, szybka karmiła głodnych domowników. Często prosiaki były podawane z tym co było akurat w wiejskiej zagrodzie. Smarowano je masłem, twarogiem, sypano solą, a także przepijano krowim mlekiem. Proziak był również stosowany jako częsta przegryzka do zup. Dla łasuchów, polewany był miodem lub cukrem. Plusem proziaka jest fakt, iż po kilku dniach od upieczenia, dalej nadaje się do spożycia.
Będąc w Bieszczadach warto posmakować proziaków, gdy jak się okazuje są one praktycznie nieznane w innych częściach Polski. Bieszczadzkie oberże i karczmy serwują lokalne proziaki. Warto spróbować je z białym twarogiem, masłem czosnkowym oraz na słodko, z miodem i powidłami. Koniecznie ze słodką śmietaną lub zimnym mlekiem. Mamy nadzieję, osobom nie znającym tej potrawy, proziak przypadnie do gustu. Smacznego.